Grecki mit i brukselski budżet

Opublikowano w dniu 1 lipca 2011 o 14:29

Grecja jest kolebką Europy i miejscem narodzin wielu mitów, tych mitów, z których również wzięła się niejedna dziennikarska metafora. Skała Syzyfa, prace Herkulesa, beczka Danaid często już były wykorzystywane do opisania sytuacji, w jakiej znajduje się kraj i rząd. Dorzućmy do tego opowieść o Dedalu.

Unia Europejska, podobnie jak ów architekt zamknięty z synem przez króla Minosa w zbudowanym przez siebie labiryncie, tkwi w kryzysie, z którego wyjścia nie widać. Z jednej strony mamy politykę oszczędności narzuconą przed rokiem Grekom – nie tylko nie wpłynęła ona w najmniejszym choćby stopniu na ograniczenie deficytu i nie doprowadziła do reformy skorumpowanego, nieefektywnego systemu, ale – przed czym ostrzegało wielu ekspertów – przekreśliła możliwość gospodarczego wzrostu niezbędnego do wyjścia z kryzysu.

Z drugiej strony mamy plany ratunkowe – obietnica 110 miliardów pogłębiła psychologiczną przepaść między Europejczykami z Północy i Południa i spowodowała usztywnienie stanowiska Niemiec w europejskich negocjacjach, nie przynosząc ulgi Grekom i nie stwarzając realnej perspektywy wydostania się z matni.

Inny możliwy kierunek to restrukturyzacja greckiego długu. Tyle że natychmiast dojdzie do impasu, ponieważ europejscy przywódcy obawiają się reakcji rynków i rozszerzenia się kryzysu na inne kraje strefy euro.

Newsletter w języku polskim

Jednocześnie część tychże przywódców dąży do wzmocnienia integracji gospodarczej i „kryzysowego federalizmu” prowadzącego do stworzenia euroobligacji oraz ponadnarodowej koordynacji polityki podatkowej i budżetowej. Wszelako ich dążenia zderzają się z rozbieżnymi interesami krajów członkowskich. Tak czy owak, pogłębienie integracji politycznej i gospodarczej jest sprzeczne z oczekiwaniami opinii publicznej, która wyraża swój eurosceptycyzm przy urnach.

Krótko mówiąc, jakkolwiekby na to patrzeć, Unia-Dedal znajduje się w zdecydowanie kiepskiej sytuacji. I podobnie jak bohater mitu będzie musiała znaleźć nietypowe wyjście z labiryntu. Może to i zaskakujące, ale częściowe rozwiązanie problemów przynosi Komisja Europejska. W przedstawionym w tym tygodniu projekcie budżetu na lata 2014–2020 organ wykonawczy UE uznaje za „priorytetowe finansowanie projektów transgranicznych w dziedzinie energii, transportu oraz technologii informacji” i proponuje „znaczne zwiększenie budżetu przeznaczonego na badania naukowe i innowacje, by inwestować w naszą konkurencyjność, oraz przeznaczenie dodatkowych funduszy na europejską młodzież”. Tak więc Komisja określa dziedziny, w które Europejczycy powinni inwestować (i angażować się) po to, by wydźwignąć się z gospodarczego i społecznego upadku.

Te piękne perspektywy są niestety sprzeczne z polityką, jaką narzuca Bruksela i UE tym, którzy przeżywają kryzys, a nawet z polityką prowadzoną przez wiele krajów europejskich. I doskonale wiemy, że dobre chęci, jakie okazuje Komisja przed rozpoczęciem negocjacji, do niczego jej nie zobowiązują, ponieważ zawsze będzie mogła zrzucić odpowiedzialność na państwa członkowskie czy na europarlament, gdyby jej ambitne plany zostały okrojone.

Zaciskanie pasa w praktyce kontra ambitne plany – europejscy przywódcy nie będą mogli długo rządzić, jakby nie dostrzegali tej sprzeczności, którą europejskie narody odczuwają na co dzień. Ikar, syn Dedala, spalił sobie skrzydła, gdy zapomniał, jak naprawdę wygląda rzeczywistość.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat