Giovanni Maria Farina, twórca pierwszej wody kolońskiej pewnie przewraca się w grobie. On chciał tylko uwiecznić miasto, w którym postanowił zdobyć fortunę w 1703 r. Tymczasem dzieło przerosło mistrza.
Tysiąc razy podrabiana słynna woda „kolońska” – ma mieć lekki zapach (zawierać niewiele ekstraktów) – stała się pospolita i, jak mówi się powszechnie, lubią jej jeszcze używać nasze babcie. Czy to za czasów statków pływających po Renie, czy to w dobie samolotów startujących z Koln Bonn Airport produkt rozpowszechnił się w świecie, sławiąc nazwę Kolonii.
Chociaż „teraz ludzie nie łączą wody z miastem”, uważa obecny dyrektor generalny firmy Farina, Johan Maria Farina, noszący z godnością nazwisko sławnego przodka. Wraz z nazwiskiem przekazywana jest z pokolenia na pokolenie receptura perfum (mówi się o cytrusach i bergamotce, ale to sekret).
Wygodnie usadowiony w swoim biurze, przylegającym do minimuzeum ku czci swojego antenata, opowiada bez znużenia, w tym jubileuszowym roku (pierwsza woda powstała trzysta lat temu) jego historię. Dziesiątki plagiatów pokonało oryginał mimo ciągnących się przez dziesięciolecia procesów.
Dziś nie woda kolońska, a katedrastojąca dwa kroki od zakładuprzybyłego niegdyś z Włoch Fariny jest sztandarowym produktem, o którym niemieckie miasto i jego specjaliści od turystyki mówią w kraju i poza jego granicami.
Wieloletnia sympatia
Ta najczęściej uczęszczana w Niemczech historyczna budowla, miejscowa ikona, przyciąga rocznie sześć milionów zwiedzających (z czego prawie 65% stanowią Niemcy). Nie do pobicia. Aby rozreklamować swoją ofertę turystyczną, Kolonia opowiada się raczej za strategią transgraniczną (zwłaszcza poprzez partnerstwo z Amsterdamem i Brukselą, dzięki świetnym połączeniom kolejowym) niż za łączeniem sił z innymi dużymi miastami w kraju, przede wszystkim z Hamburgiem i Frankfurtem, z nimi od dawna rywalizuje o trzecie miejsce w klasyfikacji światowej: „Przyciągamy większą liczbę obcokrajowców niż Hamburg, niemniej jednak powinniśmy jeszcze bardziej otworzyć się na zagranicę”, przyznaje Claudia Neumann, specjalista od public relations w Köln Tourismus.
Ale Kolonia to nie tylko katedra, ma jeszcze dwa mocne punkty: biznes, który przyciąga 70% osób przyjeżdżających tu choćby na jeden dzień, na przykład podczas organizowanych co roku 40 targów, oraz opinię miasta, ceniącego swobodę, wielokulturowego, otwartego na świat. Choć może nie zawsze – niezadowolenie mieszkańców z widoku 2000 autokarów parkujących w ciągu dnia u wejścia do centrum miasta podczas targów bożonarodzeniowych wydaje się całkiem uzasadnione.
Taki „charakter” kształtował się od czasów średniowiecza, kiedy miasto leżało na skrzyżowaniu europjskich szlaków handlowych, dzięki Renowi i wciąż gęstej sieci transportowej. Zainteresowanie licznych inwestorów zagranicznych to zasługa tego położenia. „W XVIII wieku Kolonia była wolna, nie podporządkowana żadnemu państwu, a zatem bardzo atrakcyjna dla wszystkich przedsiębiorców jako centrum handlu”, uważa spadkobierca najstarszego zakładu perfumeryjnego na świecie. „Również dzięki temu Kolonia nie jest klasycznym niemieckim miastem. Zawsze była otwarta na zagranicę”.
Brak przejrzystości?
Wspólnie w tym mieście żyją przedstawiciele 184 narodowości, to miasto młodości (koloński uniwersytet jest drugim co do wielkości w Niemczech, skupia 60.000 tysięcy studentów), gdzie 20% populacji ma zagraniczne pochodzenie. Paradoksalnie, ta głośna już na świecie reputacja miasta otwartego niepokoi przedstawicieli lokalnych władz, którzy pragną przyciągnąć inwestorów. Victor Vogt jest odpowiedzialny za interesy z zagranicą w Izbie Handlowej i Przemysłu Kolonii: „Tutejsi ludzie są trochę bardziej włoscy niż niemieccy”, tłumaczy.
„Kölsche Klüngel” (które oznacza właściwy Kolonii „brak przejrzystości”) podsyca ciekawość zwiedzającego, gdyż „odsuwa się trochę od stereotypu Niemców uczciwych i skutecznych. Tutaj ludzie nie są tacy. A obcokrajowcy, przyjeżdżający na przykład podczas karnawału, kiedy wszyscy świętują, zmieniają wcześniejsze wyobrażenia. Nie jest to chyba najlepszy obraz dla handlu”.
Zręcznie i ze szczyptą humoru Victor Vogt wymienia słabe i mocne punkty swojego miasta:
„Kolonia odczuwa efekty światowej recesji, ponieważ jej PKB bazuje na pięćdziesięcioprocentowym eksporcie. Ale przedsiębiorstwa z sektora usług (ubezpieczenia, media, ITC…) pozwalają utrzyma równowagę”. Kurs na Stany Zjednoczone: „po nawiązaniu kontaktów z miastami bliźniaczymi w Chinach i w Indiach, rozwijamy nową strategię, aby przedstawić miasto jako obszar handlowy, głównie w Europie i za Atlantykiem”, kontynuuje Victor Vogt – Sama Kolonia nie może oczywiście dorównać Londynowi czy Paryżowi.
Aby być konkurencyjni musimy łączyć siły z sąsiednimi Düsseldorfem i Bonn. W naszym regionie ulokowali się już liczni światowi udziałowcy”. Firmy międzynarodowe jak Sony, Toys’R’Us czy Barilla, Microsoft, wybrały Kolonię na swoją siedzibę w Niemczech.
Biura z widokiem na Ren
Czy to w sektorze przemysłu chemicznego, dającym najwięcej zatrudnienia, przemysłu samochodowego, przeżywającego duże trudności, jak i inżynierii mechanicznej czy elektronicznej, czy radia i telewizji, które czynią miasto niemiecką stolicą mediów, strategia Kolonii nie polega na sprzedaniu się jako tani ośrodek handlu. Zależy nam na przyciągnięciu głównych oddziałów firm. Objawia się to zwłaszcza w architekturze.
Dzisiaj przy brzegach Renu, kilkaset metrów od ogromnego baru „Früh am Dom”, gdzie przysiadają spragnieni obcokrajowcy, wznoszą się żurawie obok niedokończonych gigantów z żelaza i betonu. Niedługo staną tutaj piękne biura z widokiem na rzekę. Według tej strategii postępuje również firma Farina „Luksus jest niszowy.
To prawda, nasze perfumy nie są dostępne dla każdego”, mówi Johan Maria Farina, który zatrudnia na miejscu 50 pracowników. Jego małe przedsiębiorstwo (według rodziny najstarsze w Kolonii) kontynuuje dzieło założyciela, chociaż złoty okres, wydaje się mieć już za sobą, gdyż niedaleko katedry, ze stołów handlarzy pamiątek kusi klienta woda kolońska w turkusowym opakowaniu.
Chodzi o inną markę, innego zakładu, o bardziej agresywnym działaniu marketingowym. Nawet zapach jest inny. Woda Kolońska 4711, stworzona w 1792 roku, niezaprzeczalny rywal Fariny, szczyci się eksportem kartonów swoich flakoników do ponad 60 krajów.
Specjalne podziękowania dla Yvonne oraz dla całego zespołu cafebabel.com w Kolonii.
Jane Mery tłum. A. Boronska