„Nie” Angeli Merkel niszczy Unię

Działając w pojedynkę przeciw reszcie Europy, kanclerz Angela Merkel sprzeciwia się większemu zaangażowaniu EBC w zwalczanie kryzysu oraz pomysłowi wspólnych europejskich obligacji . W Niemczech coraz częściej podnoszą się głosy, że jej upór i przywiązanie do zasad subordynacji i dyscypliny pogrążą strefę euro w chaosie.

Opublikowano w dniu 24 listopada 2011 o 17:02
"!??! Na rozkaz, Madame".

Metoda kija i marchewki – tak właśnie w kilku słowach można by podsumować propozycje Komisji Europejskiej, które mają prowadzić do rozwiązania kryzysu zadłużenia. Rolę marchewki pełnią wspólne obligacje o jednakowym oprocentowaniu w całym eurolandzie – innymi słowy, wizja wspólnoty, gdzie odpowiedzialność jest rozłożona po równo na wszystkich. Kijem są natomiast zaostrzone kontrole i surowsze kary dla notorycznych dłużników. Można by zakładać, że program ten, któremu patronuje szef Komisji Barroso, spotka się z życzliwym przyjęciem w Berlinie. Kto tak sądził, jest jednak w dużym błędzie.

Najpierw gorzka pigułka, a potem cukierek

Choć tymczasem euroobligacje przemianowano na obligacje stabilizacyjne, a ponadto ustalono, że zadłużone kraje mogą na nie liczyć dopiero wtedy, gdy przełkną gorzką pigułkę w postaci pakietów oszczędnościowych, Niemcy po raz kolejny mówią „nie”. Zdaniem Merkel już sama debata na temat europejskich papierów jest „niestosowna” – chociaż przecież to na jej zlecenie sporządzono studium wykonalności.

Co więcej, trudno o lepszy moment na dyskusję. W zasięgu rażenia rynków finansowych znajdują się bowiem już nie tylko państwa tonące w długach, ale i kraje takie jak Austria czy Holandia. Ochrona tych ważnych partnerów leży w interesie Niemiec.

Tymczasem dla Merkel liczą się wyłącznie subordynacja i dyscyplina. Żelazna kanclerz z uporem ignoruje zdanie na temat sposobu uporania się z kryzysem wygłaszane przez coraz większą liczbę ekonomistów, że trzeba przeciw niemu iść z dwururką – emisja wspólnych obligacji oraz interwencyjny skup papierów przez EBC.

Newsletter w języku polskim

Tym samym ryzykuje ona nie tylko kolejny spór z szefem Komisji, a Barosso już od dłuższego czasu z irytacją reaguje na brak zdecydowanych kroków ze strony pani kanclerz, ale i dalszą izolację Niemiec na forum europejskim.

Wszystkiemu winne są Niemcy?

Szeregi jej sojuszników w Paryżu, Hadze i Helsinkach topnieją. Już i prezydent Sarkozy od konfliktu dotyczącego roli EBC woli trzymać się z daleka. Poza tym same Niemcy nie są też bez skazy. Budżet na 2012 r. w nawet najmniejszym stopniu nie odzwierciedla polityki zaciskania pasa głoszonej przez Merkel.

W środę po raz pierwszy na rynkach dały o sobie znać wątpliwości co do zdolności kredytowej Republiki Federalnej – inwestorzy wstrzymali się z kupnem niemieckich obligacji, które jak dotąd cieszyły się niezmiennie dużym zainteresowaniem.

Obecnie wiele wskazuje na to, że kryzys zadłużenia jeszcze się pogłębi. Jeśli koniec końców w tarapaty wpadnie cała strefa euro, a Merkel w dalszym ciągu będzie blokować wszelkie próby jej ratunku, już niedługo posypią się oskarżenia, że wszystkiemu winne są Niemcy. I cóż, te twierdzenia nie będą pozbawione racji.

Rynki finansowe

Pierwsza porażka Berlina

„Niemcy chowają swoje obligacje”, pisze w tytuleDie Welt, w dzień po ich mało satysfakcjonującej sprzedaży na rynkach finansowych. Jak wyjaśnia dziennik, kraj ten stanął w obliczu problemu, którego nie znają jego partnerzy europejscy – stopa procentowa od obligacji zeszła poniżej 2 proc. (1,98 proc.), a to oznacza zbyt niski zysk, aby wzbudzić zainteresowanie inwestorów. W rezultacie Niemcom udało się sprzedać tylko jedną trzecią swoich papierów po cenie, którą proponowali. „Jest to totalna katastrofa”, uważa część analityków, podczas gdy inni są zdania, że to tylko drobny epizod, który nie podważa zdolności Berlina do refinansowania się na rynkach.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat