Aktualności Plany oszczędnościowe

Prosimy o większą elastyczność w oszczędzaniu!

Ostatnio kilka krajów przedstawiło swoje budżety, których cechą charakterystyczną jest chęć powrotu do równowagi. Sygnalizują one nadejście jeszcze trudniejszych czasów, jeśli nie recesji. Aby przerwać błędne koło „deficyt – cięcia wydatków”, należy uelastycznić stosowanie środków oszczędnościowych, uważa dyrektor Slate.fr.

Opublikowano w dniu 1 października 2012 o 16:02

Francja również ogłosiła ostatnio plan cięć budżetowych. Oszczędności w wysokości 37 miliardów euro mają doprowadzić do tego, że deficyt publiczny wróci do poziomu nieprzekraczającego 3 procent, do czego zobowiązały się państwa należące do strefy euro. Mimo iż aktywność gospodarcza wyraźnie zmalała, programy opracowane we Francji, Włoszech, Hiszpanii i Portugalii przewidują dalsze zmniejszenie tempa, a kraje te nie mają innego wyjścia, niż zmierzyć się z wyzwaniami, jakie niesie 2013, który, ze swoim rekordowym bezrobociem, będzie jeszcze trudniejszy niż 2012 r.

Właśnie zwalczanie tego bezrobocia powinno być absolutnym priorytetem. Niedawne manifestacje w Hiszpanii, pojawienie się w Grecji partii neonazistowskiej, coraz bardziej powszechne w europejskiej opinii publicznej nastroje antyeuropejskie – wszystko na próżno. A jednak coraz więcej ekonomistów, między innymi Paul Krugman, laureat Nagrody Nobla, piszący do New York Timesa, twierdzi, że dokładanie jednych oszczędności do drugich tylko do tego doprowadzi, że Europa, zamiast odbić się od dna, zbiednieje jeszcze bardziej.

Znalezienie właściwej drogi, odpowiedniej dawki tego, co obowiązkowo musimy wykonać, aby uwolnić się od paraliżujących długów publicznych oraz środków koniecznych, by odnaleźć drogę wzrostu i przywrócić nadzieję, wydaje się dziś najtrudniejsze. Premier Francji Jean-Marc Ayrault wyjaśnił te trudności, wynikające z dyktatury rynków. Aby rozwiązać problem długu, powiada, Francja, podobnie jak Hiszpania, musi zwrócić się o pożyczkę do rynków oferujących najniższe możliwe oprocentowanie. To właśnie ma miejsce dziś we Francji, od czasu wyboru François Hollande’a.

Chorobą jest brak konkurencyjności

Jeśli Francja nie zdoła przekonać innych, że wprowadza w życie rozwiązania konieczne, aby powrócić do deficytu nieprzekraczającego 3 procent, poniesie natychmiastową karę w postaci oprocentowania, które sprawi, że ciężar długu będzie nie do udźwignięcia. W tej sytuacji wiele osób uważa, że to, czego nie może zrobić dla siebie pojedyncze państwo, może spróbować zrobić cała strefa euro, znosząc granicę 3 procent i rozkładając w czasie, dla każdego kraju z osobna, etapy nieuniknionego powrotu do równowagi.

Newsletter w języku polskim

Mówmy otwarcie – chorobą, na którą cierpimy wszyscy, z wyjątkiem Niemiec, jest brak konkurencyjności. Tylko w ten sposób można wyjaśnić większość ofiar i wysiłków, których dziś oczekuje się od obywateli. To jednak nie przeszkadza nam myśleć, że aby uniknąć popadnięcia Europy w przedłużającą się recesję, konieczne jest znalezienie sposobów przywrócenia systemowi elastyczności. Z tego punktu widzenia sprawa jest pilna. Poza tym nowy, właśnie ratyfikowany, traktat powiększa rozziew, do którego nie powinno się dopuścić, gdy się odróżnia deficyt strukturalny od deficytu koniunkturalnego.

Pierwszy należy koniecznie zniwelować, starając się, aby był zbliżony do zera, podczas gdy ten drugi, kiedy już się określi tempo rozwoju koniunktury, powinien być dostosowany do tego tempa. Skoro już jednak taka przepaść istnieje, musimy się starać ją zasypać.

Konieczna koordynacja działań

Być może należałoby przypomnieć sobie wcześniejsze etapy kryzysu. Zaczął się w Stanach Zjednoczonych. Wydawało się, że ten w Ameryce Północnej będzie stanowił zagrożenie dla całej światowej gospodarki i finansów. Państwa grupy G-20 zareagowały, synchronizując swoje punkty widzenia i swoje działania. Jeśli dziś Stany Zjednoczone – których eksport do Europy spadł o prawie 10 procent – a nawet Brazylia i inne kraje zauważają negatywne konsekwencje zmniejszenia się aktywności w Europie, to może powinny się zjednoczyć i w odnowionej grupie G-20 zastosować wspólne rozwiązania?

W końcu to, co okazało się skuteczne w przypadku kłopotów w Stanach Zjednoczonych, powinno, bo to logiczne, przynieść pożądany skutek również w odniesieniu do Unii Europejskiej. Niestety, teraz, kiedy mamy już za sobą najgorszą fazę kryzysu amerykańskiego, przeżywamy powrót do obrony interesów narodowych poprzez coraz bardziej widoczny protekcjonizm. Nadszedł czas, by przerwać tę tendencję i wprowadzić poprzez G-20 konieczną koordynację.

Najwyższy czas, byśmy uświadomili sobie w Europie, że nie wszyscy mogą walczyć z kryzysem w jednakowym tempie i w związku z tym trzeba rozsądnie rozłożyć w czasie starania jednych i drugich. Nadeszła też chwila, by wprowadzić w życie podjęte decyzje. François Hollande mówi z dumą, że uzupełnił traktat budżetowy paktem przewidującym dotacje na rozwój w wysokości 120 miliardów euro. Na co czekają nasze rządy, aby wykorzystać te sumy w służbie wzrostu gospodarczego?

Widziane z Paryża

Oszczędności uderzające w obywateli, początek eskalacji

Blisko 50 000 osób demonstrowało 30 września w Paryżu przeciwko europejskiemu paktowi budżetowemu w przededniu rozpoczęcia poświęconej mu debaty w Zgromadzeniu Narodowym. „Przeciwnicy traktatu europejskiego, którzy po raz pierwszy od dojścia socjalistów do władzy wyszli na ulicę, uczestnicząc w manifestacji o wymiarze ogólnokrajowym, zamierzają wpływać na przebieg parlamentarnych prac nad ‘paktem budżetowym’”, zauważa La Croix, by dodać, że jest to pierwszy – jak to określa katolicki dziennik – „lewicowy protest przeciwko lewicowemu rządowi”.

Gazeta odnotowuje wprawdzie, że w manifestacji wzięło udział mniej ludzi niż w Atenach, Madrycie czy Lizbonie, gdzie w ostatnich tygodniach wyległy na ulice miliony protestujących, przypomina jednak, że

pakt jest w gruncie rzeczy kluczowym etapem, który ma pokazać zdolność Europejczyków do uporządkowania swoich finansów oraz przywrócić zaufanie do strefy euro i do francuskiej gospodarki. Jest krokiem niezbędnym do wprowadzenia mechanizmów solidarności wobec najbardziej zagrożonych państw.

Większość Francuzów zdaje się podzielać tę opinię – jak wynika z sondażu przeprowadzonego na zamówienie gazety Aujourd’hui en France-Le Parisien, „gdyby traktat europejski został poddany pod referendum, 64% Francuzów głosowałoby ‘za’, 36% ‘przeciw’”.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat