W przypadku SkyEurope wszystko stało się jasne: przytłoczona ciężarem długów firma musi teraz stawić czoło gniewowi swojego personelu. „Przeciwko taniemu przewoźnikowi po raz pierwszy występują otwarcie jego pracownicy, do tej pory zachowujący lojalność” - pisze dziennnik MF DNES. A do tego dochodzi niezadowolenie wyrażane przez wierzycieli; kilku z nich zamieściło drobne ogłoszenia w czeskiej i słowackiej prasie, aby wspólnie podjąć działania sądowe.
„Nie mamy zamiaru nie spłacać długów, poszukujemy pieniędzy” - oświadczył szef SkyEurope Jason Bitter na łamach dziennika MF DNES, precyzując jednak, że „w wypadku bankructwa firma SkyEurope nie będzie mogła zwrócić pieniędzy za bilety opłacone z wyprzedzeniem”. Jak podkreśla dziennik, w ostatnim półroczu ich wartość osiągnęła 32 milionów euro.