Zachowajcie spokój i róbcie swoje

Rozwój ruchów niepodległościowych w Europie wiąże się z trudnymi pytaniami dla Unii, od kwestii automatycznego, lub nie, członkostwa Szkocji w UE, jeżeli ta odłączy się od Zjednoczonego Królestwa, po rozpatrzenie prośby o pomoc militarną w celu spacyfikowania grup separatystycznych. Przywódcy UE powinni jednak zachować spokój, radzi grecki dziennikarz.

Opublikowano w dniu 9 stycznia 2013 o 16:07

Mimo że coraz więcej publicystów i polityków głosi odwrotną tezę, UE jest zasadniczo unią państw narodowych i nią pozostanie, dopóki nie będzie radykalnej zmiany w acquis communautaire (dorobku prawnym Unii), na co na razie się nie zanosi.
Najlepszym dowodem na to twierdzenie jest fakt, iż, mimo zwiększenia jego kompetencji przez traktat lizboński, Parlament Europejski – jedyna instytucja wybierana bezpośrednio przez obywateli – jest również najsłabszą z nich.Kiedy kryzys finansowy i zadłużeniowy zagroził samemu istnieniu UE, instytucje unijne natychmiast przestały grać pierwsze skrzypce w procesie decyzyjnym, ustępując przedstawicielom poszczególnych państw.
Jednak kiedy integralność państw narodowych staje się zagrożona, UE musi ustosunkować się do wydarzeń, które mają miejsce we Flandrii, Katalonii czy Szkocji, mimo że niektórzy kluczowi gracze w Unii chcieliby zachować neutralność w tych sprawach.Niedawny rozwój ruchów separatystycznych, który nastąpił wraz z narastaniem kryzysu, stawia Brukselę przed licznymi wyzwaniami.

Trudne pytania

Po pierwsze europejskie regiony aspirujące do niepodległości zaczęły już zadawać niewygodne pytania, na razie nie wprost, ale niedługo trzeba będzie na nie jednoznacznie odpowiedzieć. A więc czy Szkocja będzie musiała ponownie wstąpić do UE, jeżeli jej wyborcy opowiedzą się za niepodległością w referendum w 2014 r.?
Czy Katalończycy stracą obywatelstwo Unii Europejskiej, jeżeli wybiorą secesję? Jak zareaguje UE, jeżeli jedno z państw członkowskich poprosi o pomoc w zapewnianiu bezpieczeństwa, ponieważ musi się zmierzyć z „zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego” w formie ruchu niepodległościowego?
Z ogólnie przyjętej wykładni prawa wynika, że jeżeli nowe państwo pojawi się w Europie, powinno przejść przez całą ścieżkę akcesyjną i, by znaleźć się w Unii, zostać jednogłośnie przyjęte przez jej obecnych członków. Zgodnie z zapisami traktatu lizbońskiego, obywatelstwo Unii Europejskiej ma charakter uzupełniający wobec obywatelstwa narodowego kraju członkowskiego.
Nawet jeżeli UE poradziłaby sobie w wymiarze politycznym i prawnym z jedną odizolowaną secesją (powiedzmy Szkocji), potencjalny efekt domina przybierający formę podobnych roszczeń ze strony Kraju Basków, Katalonii, Południowego Tyrolu, Flandrii, Alzacji i Korsyki we Francji, Polaków na Litwie, Fryzów w Holandii czy muzułmanów w północno-wschodniej Grecji zdestabilizowałby całą Unię.

Ryzyko secesji

Nawet obecnie strach przed ruchami secesjonistycznymi wpływa na zachowania polityków w UE. Przykładowo pięć spośród 27 członków UE – Cypr, Grecja, Rumunia, Słowacja i Hiszpania – nie chce uznać Kosowa, ponieważ mogłoby to ośmielić separatystów na ich własnym terytorium.
Sytuacja jest szczególnie skomplikowana na Cyprze, jedynym kraju UE, którego część, zdaniem ONZ, jest okupowana przez inne państwo (Turcję). Zatwierdzenie którejkolwiek secesji w Europie zostałoby zinterpretowane przez cypryjskie władze jako uznanie podziału wyspy za legalny.
Nawet w mniej skomplikowanych przypadkach, takich jak ten Wielkiej Brytanii, pozytywne podejście UE do niepodległości Szkocji negatywnie wpłynie na stosunki między Londynem a Brukselą.
A więc jak powinna zareagować UE? Przede wszystkim, powinna zachować spokój.Ruchy secesjonistyczne nie są nieodwracalne. Na przykład sondaże wskazują na to, że wyraźna większość Szkotów zamierza zagłosować za pozostaniem w Zjednoczonym Królestwie.W Hiszpanii badania opinii publicznej pokazują, że Katalończycy chcą referendum, ale są podzieleni w sprawie tego, jak należałoby głosować podczas tej konsultacji.
Wydaje się, że nacjonaliści we Flandrii woleliby konfederację [z Walonią] niż całkowity rozpad Belgii, a kwestia tego, kto miałby „zgarnąć” Brukselę, jest na tyle trudna do rozwiązania, że nawet ten scenariusz staje się problematyczny.UE powinna zająć jednoznaczne stanowisko w sprawie legalnego statusu separatystycznych regionów – ludzie aspirujący do niepodległości mają prawo do podejmowania decyzji z pełną świadomością ich konsekwencji.
Nastroje w Szkocji i Katalonii pokazują, że ryzyko zostania wykluczonym z Unii mocno hamuje niepodległościowe zapędy.

Kryzys przyspieszył integrację

Głównym argumentem większości ruchów opowiadających się za secesją jest stwierdzenie, że ludzie mają już dosyć „subwencjonowania” rządu lub biedniejszych regionów. Bardziej efektywne wykorzystanie unijnych funduszy strukturalnych celem szybkiego skrócenia dystansu w rozwoju przez biedniejsze regiony może okazać się kluczowe dla przeżycia niektórych państw członkowskich.
Jest już prawie przesądzone, że zostanie uruchomiona procedura zmiany traktatu po wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2014 r. Dotychczasowe apokaliptyczne scenariusze rozpadu strefy euro czy całej UE się nie ziściły.
Kryzys przyspieszył proces jednoczenia Europy niemalże w każdym aspekcie – fiskalnym, finansowym, politycznym. Podczas gdy UE zmierza ku coraz głębszej integracji, jej regiony również powinny stać się kluczowymi graczami w procesie decyzyjnym.
Przypadek Niemiec – państwa federalnego, które odnosi największe sukcesy w UE – pokazuje, że silne regionalne rządy można pogodzić z federalizmem.Mało tego, dzięki samorządnym regionom struktura federalna ma legitymację demokratyczną.

Newsletter w języku polskim
Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat