Fot. Shahram Sharif

Zielona polityka

Sukcesu Zielonych w wyborach europejskich we Francji nie należy ani przeceniać, ani nie doceniać. Bez wątpienia jest on po trosze skutkiem niedomogów Partii Socjalistycznej oraz nikłej wiarygodności centroprawicy i małych ugrupowań lewicowych, pisze francuski socjolog Edgar Morin.

Opublikowano w dniu 16 czerwca 2009 o 17:19
Fot. Shahram Sharif

Pojmowanie związku między polityką a ekologią wciąż jest niedostateczne. W rezultacie sprawiedliwość, państwo, równość, stosunki społeczne wydają się nie mieć nic wspólnego z troską o środowisko naturalne. Tymczasem polityka, która nie obejmowałaby ekologii, byłaby okaleczona. Ale też byłaby niepełna, gdyby chcieć ją sprowadzić jedynie do dbałości o przyrodę.

Wizja człowieka „pana stworzenia”, unoszącego się ponad naturą, nie została jeszcze zastąpiona przeświadczeniem o naszej ścisłej współzależności ze światem natury, którego śmierć oznaczałaby naszą śmierć. Każda polityka ekologiczna ma dwa oblicza: jedno zwrócone ku temu właśnie światu natury, drugie ku społeczeństwu. Tak więc zabieganie, by w miejsce energii pochodzącej z kopalin zanieczyszczających środowisko wprowadzać energię „czystą”, jest jednocześnie fragmentem polityki promującej zdrowie, higienę i jakość życia.

Oszczędzanie energii jest zarazem walką przeciw konsumpcyjnym wynaturzeniom warstw średnich. Działalność związana z odtruwaniem (detoksykacją) miast, rozwijaniem transportu publicznego o napędzie elektrycznym, usuwaniem ruchu samochodowego z historycznych centrów miast przyczyniałaby się znacznie do ich rehumanizacji, a to znaczy przywracania w nich społecznej różnorodności, likwidacji gett, także tych luksusowych, dla uprzywilejowanych.

W istocie tak się już dzisiaj ekologię pojmuje, dostrzegając w niej i sferę polityki gospodarczej, i sferę polityki społecznej. Ale jest też coś głębszego, co nie znajduje dotąd miejsca w żadnym politycznym programie. Chodzi o konieczność przemiany naszego życia nie tylko w tych aspektach, o których tu już była mowa, lecz także o jego jakoś i urodę.

Newsletter w języku polskim

Ekologia polityczna nie przyswoiła sobie jeszcze zadania komplementarnego wobec swojej misji, a sformułowanego w tym samym czasie, w którym się pojawiła, a więc na początku lat 70., przez austriackiego myśliciela Ivana Illicha. Był on autorem oryginalnej krytyki naszej cywilizacji, wskazującej, ile szkody ludzkiej psychice przyniósł dobrobyt materialny. I niesie je nadal poprzez wzmożony wysiłek medycyny, środki usypiające, antydepresyjne, psychoterapie, psychoanalizy, wreszcie działalność różnorakich guru. Tyle że wciąż nie postrzega się tego wszystkiego jako skutek cywilizacji.

Bierze się pod uwagę wszelkie aspekty życia ludzkiego, także te, których nie da się zważyć – takie jak cierpienie, szczęście, radość, miłość – krótko mówiąc, to, co istotne, choć akurat to wydaje się pozaspołeczne, czysto osobiste. I zawsze w końcu dostrzega się tylko liczby: wzrost gospodarczy, przyrost PKB. Czas postawić pytanie, kiedy polityka zajmie się ogromną potrzebą miłości, jaką żywi zagubiony w kosmosie gatunek ludzki?

Taka polityka łącząca ekologię z wizją pełnego człowieczeństwa co prawda napotykałaby coraz poważniejsze negatywne skutki rozwoju naszej cywilizacji, przy których wszystkie jej dobrodziejstwa bledną, zwłaszcza atrofię solidarności – wszelako pozwoliłaby nam zrozumieć konieczność odbudowy zanikających więzi i nadania temu zadaniu odpowiedniej rangi. Ekologia polityczna ma swoje niedostatki, mają je i partie lewicy. I ta pierwsza, i te drugie winny się zreformować i połączyć w nową siłę wytyczającą nowe drogi.

Droga ekonomiczna prowadziłaby do gospodarki wielorakiej. Droga społeczna – do usuwania nierówności, eliminowania biurokracji w sektorach publicznych i prywatnych, budowania solidarności. Jeśli jest prawdą, że rozwój naszej, już dziś globalnej, cywilizacji wiedzie nas na skraj przepaści i że trzeba zmienić jego kierunek, to należy sprawić, by wszystkie przyszłe szlaki, którymi podąża ludzkość, zbiegły się, aby wspólnie zmierzać do rewolucyjnej przemiany i metamorfozy. Nie znajdujemy się nawet na progu politycznego odrodzenia. Ale ekologia polityczna mogłaby być początkiem początku.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat