Złudzenie, które kosztowało bilion dolarów

Europejscy ministrowie finansów 29 marca zapewnili wszystkich, że znaleźli kwotę potrzebną do uratowania strefy euro przed kolejnym kryzysem. Ale to tylko zabieg księgowy, który przy okazji pierwszej zawieruchy może się zakończyć porażką.

Opublikowano w dniu 2 kwietnia 2012 o 16:35

„Bilion dolarów”. Kiedy holenderski minister finansów [Jan Kees De Jager] wymienia kwotę nowego europejskiego funduszu ratunkowego, mówi to niemal szeptem. A swoją drogą, skoro europejscy ministrowie finansów odwołują się do dolara, by zagwarantować stabilność strefie euro, to niczego dobrego to nie wróży.

Bo tak naprawdę nie dysponujemy wcale bilionem dolarów na Europejski Mechanizm Stabilności (EMS), doraźny fundusz, z którego mają skorzystać w razie zagrożenia bankructwem Hiszpania i Włochy. Ani 800 czy 700 miliardami euro, o których z dumą napomykają w oficjalnym oświadczeniu ministrowie. Dokument przedstawiony przez De Jagera i jego kolegów jest iluzją. Zwykłym żonglowaniem liczbami podkopującym już na początku wiarygodność funduszu ratunkowego, który ma zacząć działać od 1 lipca.

Odgrzewane kotlety i mydlenie oczu

Podwaliny pod tę matematyczną magię położyli europejscy szefowie rządów. Oto postanowili minionej jesieni, że łączna kwota już istniejącego funduszu ratunkowego [Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej, utworzonego w 2010 r.] i funduszu, który ma powstać, nie powinna przekraczać kwoty 500 miliardów. Po czym zaakcentowali w swoim radosnym przesłaniu liczbę 500. Jakoś nikt nie wspomniał, że pozostało już tylko 300 miliardów euro świeżej gotówki, bo 200 miliardów ze starego funduszu zostało już użyte na ratowanie Grecji, Portugalii i Irlandii.

W grudniu ci sami przywódcy postanowili „zrewidować”, czyli zwiększyć – bo tyle znaczy to słowo w żargonie brukselskim – łączną kwotę funduszu. Rynki finansowe, Stany Zjednoczone, OECD, MFW dały do zrozumienia, że nawet 500 miliardów świeżej gotówki nie wystarczy, by zapobiec atakowi spekulantów wymierzonemu w jeden kraj (Włochy), który mógłby za sobą pociągnąć resztę strefy euro.

Newsletter w języku polskim

Następnie Komisja Europejska przedstawiła jasny plan: po dodaniu niewykorzystanych kwot (240 miliardów) ze starego funduszu do nowego EMS otrzymujemy 740 miliardów: noworodka z bilionem dolarów. Powinno to przekonać rynki i zachęcić MFW do zwiększenia swoich żelaznych rezerw przeznaczonych na walkę z kryzysem euro.

Propozycja została odrzucona 30 marca pod naciskiem Niemiec i, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ministrowie wyszli z propozycją jeszcze większej kwoty – 800 miliardów euro. Okazało się, że była to suma pochodząca z dodania już obiecanych 500 miliardów, 200 miliardów pożyczki ze starego funduszu i 100 miliardów pierwszej doraźnej pomocy dla Grecji. Czyli odgrzewane kotlety plus trochę mydlenia oczu.

To już nie pierwszy raz ministrowie strefy euro uciekają się do takich dziwnych arytmetycznych zabiegów. Stary fundusz ratunkowy też nazwano w chwili jego narodzin noworodkiem z bilionem dolarów . Miał wynosić 750 miliardów euro: 500 miliardów miało pochodzić z UE, 250 miliardów z MFW. Wraz z upływem miesięcy udział UE skurczył się do 250 miliardów na skutek dodatkowych gwarancji potrzebnych do zaciągnięcia pożyczek.

Przede wszystkim instrument odstraszania

Po wielu lamentach klasy politycznej kraje strefy euro postanowiły zwiększyć swój udział do 440 miliardów. Kwota ta miała czterokrotnie lub pięciokrotnie wzrosnąć dzięki Chińczykom i systemom dźwigni finansowych. Ale z czasem przestano już mówić o jednych i o drugich.

Trzeba przyznać, że 500 miliardów to niemało jak na EMS. To kwota, która całkowicie wystarczy na udzielenie pomocy bankom hiszpańskim, w razie gdyby Madryt o to wystąpił. Ale jeśli rząd hiszpański i rząd włoski zapukają w tym samym czasie do drzwi funduszu z prośbą o pomoc, EMS zadaniu nie podoła.

Zdaniem ministrów nie chodzi o rzeczywiste wykorzystanie funduszu. Ma on być przede wszystkim instrumentem odstraszania. Oni lubią wytaczać najcięższe działa i dlatego tak się zachwycają bilionem dolarów. To fundusz na tyle silny, że rynki ani przez chwilę nie pomyślą o rozpoczęciu ofensywy wobec słabszego brata ze strefy euro. Ale uciekając się do takich metod, rządzący podkopują linię obrony strefy euro. Po raz drugi w czasie dwóch lat.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat