Unia Europejska przypomina dziś wielkie mrowisko, w którym tysiące robotnic porusza się w pozornym bezładzie, zderzając ze sobą, klucząc i bezsensownie zataczając kółka...W odróżnieniu jednak od państwa mrówek, w którym wiadomo, że wszystko podporządkowane jest wszechpotężnej królowej pewnie dzierżącej nitki władzy, [Unia dopiero zastanawia się nad wyborem przywódcy](http://Walka o fotel prezydenta: runda pierwsza [nid:127101]).
Jedni chcą, by został nim silny i charyzmatyczny polityk, taki jak były brytyjski premier [Tony Blair](http://Niechętny przywódca Unii Europejskiej [nid:125761]), inni woleliby raczej widzieć na tym stanowisku kogoś mniej rzucającego się w oczy, jakąś szarą myszkę, osobę, którą łatwo się akceptuje (i równie łatwo manipuluje). Jeśli chodzi o tę drugą kategorię, to najczęściej wymienia się premierów Luksemburga Jean-Claude’a Junckera oraz Holandii Jana Petera Balkenende.
Rywalizujące ze sobą obozy szermują wzniosłymi hasłami, powołują się na dobro Wspólnoty, mówią o konieczność wzmocnienia jej pozycji na świecie czy o ochronie interesów małych państw przed zakusami tych wielkich. Wszystkie te argumenty serwuje się nader często w solidarnościowym sosie. A w istocie – [każdy ciągnie w swoją stronę](http://Niemcy ponad wszystko [nid:120841]).
Mniejsze kraje popierają bezbarwnych, słabszych kandydatów, bo boją się hegemonii odrestaurowanego przymierza francusko-niemieckiego, zbyt wysokich kontrybucji na rzecz [walki z globalnym ociepleniem](http://Firmy ekologiczne, ale nie za bardzo [nid:126741])oraz wzmocnienia ponad potrzebę unijnych władz kosztem rządów narodowych.
Europejskie potęgi pragną natomiast wyzwolić się z kajdan dyscypliny budżetowej oraz pchnąć Wspólnotę na nowe tory. Wszystkie strony działają w imię dobrze pojętych własnych interesów. I tylko interes Unii gdzieś się w tych licznych zakulisowych gierkach zagubił....
M.Z.