Procedura wymiany obligacji prywatnych wierzycieli Grecji dobiegła końca [zgodzili się zrezygnować z obecnych obligacji i kupić nowe, połowę mniej warte]. Ukoronowana została wspaniałym sukcesem. Ta największa w dziejach obniżka obala więc opinię tych, którzy uważali, że osiągnięcie jej będzie bardzo trudne, by nie rzec – niemożliwe.
Pozostał już tylko jeden etap do zakończenia wdrażania porozumienia z 26 października ubiegłego roku i zapewnienia sobie warunków zwiększających szanse na wyjście z kryzysu. Finał negocjacji jest wielce wymowny. Nade wszystko jednak potwierdza, że nasz kraj zaczyna odzyskiwać utraconą wiarygodność. Trzeba to wykorzystać i przejść do kolejnego etapu działań, by udowodnić, że jesteśmy zdecydowani nie zmarnować ostatniej szansy, jaka została nam dana.
Im lepiej spożytkujemy pozytywne i negatywne doświadczenia dwóch ostatnich lat, tym większe będą szanse powodzenia. Trzeba będzie unikać za wszelką cenę opóźnień i przekładania terminów w wypełnianiu zaciągniętych zobowiązań, co się zdarzało, i kontynuować takie zarządzanie krajem, jakie nam zapewnił Lukas Papademos. Przyszły rząd, jakikolwiek by był [wybory mają się podobno odbyć w kwietniu], będzie musiał wzorować się na tym, co zostało zrobione w ostatnich trzech miesiącach.
Chyba po raz pierwszy udało się naszemu rządowi w pełni wykonać powierzone mu zadanie. A nie było ono wcale takie łatwe. Teraz rządy będą musiały udowodnić, że wyrzeczenia, jakie naród grecki ponosi od dwóch lat, oraz te, które go jeszcze czekają, nie okażą się daremne. I dowieść, że pomoc, która została nam przyznana, oraz zaufanie, jakim obdarzają nas partnerzy i wierzyciele, są w pełni uzasadnione.
Kalendarz
Bruksela boi się wyborów
Porozumienie z wierzycielami jest kolejnym krokiem na drodze do wyjścia z kryzysu, ale nad Grecją unosi się zagrożenie natury politycznej, uważa La Tribune. Dziennik gospodarczy odnotowuje, że UE chciałaby przełożenia zaplanowanych na kwiecień przyspieszonych wyborów parlamentarnych.
Trzy ugrupowania sytuujące się na lewo od socjaldemokratycznej partii PASOK miałyby w sumie 39% zadeklarowanych wyborców. […] Przy tak silnej pozycji skrajnej lewicy wdrożenie mapy drogowej jest poważnie zagrożone.
UE wolałaby, żeby utrzymany został pierwotny kalendarz wyborczy, w którym zakładano przeprowadzenie wyborów w 2015 r., czyli w terminie, w którym sytuacja w kraju zdążyłaby się ustabilizować. La Tribune podkreśla w konkluzji, że
ryzyko niekontrolowanego wybuchu społecznego jest nie mniejsze niż zagrożenie chaotycznym bankructwem.