Sąd, który może pogrzebać euro

Niemiecki Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe właśnie bada zgodność z ustawą zasadniczą kontrowersyjnego paktu fiskalnego, w związku z czym rząd Angeli Merkel obawia się, że orzeczenie może sprawić, iż system wzajemnej pomocy w strefie euro zatrzyma się, i to zupełnie Nie chodzi tutaj jednak, zdaniem Spiegla, tylko o Europę, ale i o walkę o wpływy między władzą wykonawczą a sądowniczą.

Opublikowano w dniu 10 lipca 2012 o 16:20

Nieczęsto się zdarza, by Angela Merkel dała wyraz swojej dezaprobacie. Jedną z zalet pani kanclerz jest umiejętność panowania nad swoimi emocjami, co tłumaczy zaskoczenie jej partyjnych kolegów, kiedy kwestia Federalnego Trybunału Konstytucyjnego Niemiec została podniesiona na zebraniu komitetu wykonawczego jej centroprawicowej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) dwa tygodnie temu.

Sędziowie dopiero co upomnieli Merkel, gdy ta czyniąc wysiłki w sprawie ratowania euro, naruszyła prawa parlamentu. Było to już drugie orzeczenie tego rodzaju w tym roku. Tym razem kanclerz zdecydowała się zareagować.

Spytała się, jak mogłaby prowadzić rozsądną politykę, gdyby miała ujawniać swoją negocjacyjną taktykę przed każdym spotkaniem z jednym z europejskich partnerów? „Doprowadzili mnie do granic cierpliwości. Moja cierpliwość ma granice”, narzekała szefowa gabinetu na tym zebraniu. A wszyscy, którzy tam byli, szybko zrozumieli, że widzi ona w sędziach profesorów prawa – wydają orzeczenia, nie mają zaś pojęcia o rzeczywistości i o codziennych wyzwaniach polityki.

Trzymanie władzy w ryzach

Relacje między rządem w Berlinie a Trybunałem z Karlsruhe nigdy nie należały do łatwych. Federalny Trybunał Konstytucyjny powstał w 1951 r. jako organ gwarantujący, iż instytucje państwowe będą przestrzegały ustawy zasadniczej Republiki Federalnej Niemiec. Od tego czasu, rządzący traktują go jak szkodnika, który może uznać ustawę za nieprawomocną za pomocą jednego podpisu. „Nie pozwolimy dupkom z Karlsruhe niszczyć naszej polityki”, to zdanie, przypisywane szefowi Klubu Parlamentarnego SPD z lat 70., Herbertowi Wehnerowi (1906–1990), przeszło do legendy.

Newsletter w języku polskim

Różnica zdań występująca od czasu do czasu między politykami a Trybunałem jest rzeczą naturalną. Jego praca polega na baczeniu, czy rząd trzyma się zapisów zawartych w niemieckiej ustawie zasadniczej. Politykom nie podoba się, że jego sędziowie przedstawiają ich jako krętaczy, którzy naginają ustawę zasadniczą pod swoje porozumienia kuluarowe. Konflikt zaognia fakt, iż sędziowie Trybunału cieszą się bardzo dużą popularnością, czego politycy mogą im tylko pozazdrościć.

Jednak od wybuchu kryzysu euro stawką nie jest już tylko zaspokojenie ego poszczególnych osób. Orzeczenia tego wysokiego gremium mogą zostać odczytane jako oskarżenia wobec szefowej rządu, która, zdaniem sędziów, przyjmując politykę wzajemnej pomocy finansowej, łamie podstawowe zasady demokracji.

Trzymanie w ryzach władzy wykonawczej (gdy pojawia się taka konieczność) jest oczywiście zadaniem sędziów. Są jednak ludzie w Berlinie, którzy coraz bardziej podejrzewają Trybunał o sympatie dla populistów i eurosceptyków, z zasady przecież sprzeciwiających się projektowi integracji europejskiej.

Historyczna odpowiedzialność

Walka o władzę ma miejsce dokładnie w tym momencie, w którym sędziowie mają na swoich barkach historyczną odpowiedzialność. Jeżeli zatrzymają wysiłki na rzecz uratowania euro, mogą nie tylko wprowadzić Niemcy i Europę w recesję, ale i zdmuchnąć ducha jedności. Dlatego też ostrzeżenie „jeżeli padnie euro, to padnie cała Europa” Angela Merkel wygłosiła po to, by usłyszano je również w Karlsruhe.

W tym tygodniu zaczyna się kolejna runda walki o władzę. We wtorek Trybunał będzie badał prośbę o tymczasowe pozwolenie na stały fundusz ratowania euro, europejski mechanizm stabilności (EMS) oraz pakt fiskalny, które mają służyć zmuszaniu państw ze strefy euro do większej dyscypliny finansowej.

W 2009 r. orzeczenie dotyczące traktatu lizbońskiego miało duży wpływ na polityków. Według licznych interpretacji wynikało z niego, że granice niemieckiej ustawy zasadniczej zostały osiągnięte i że bardziej posunięta integracja europejska wymagałaby nowej Konstytucji przyjętej przez Niemców w referendum.

Sztab Merkel zastanawia się już nad tym, co zrobić, w razie gdyby Trybunał w Karlsruhe zablokował przekazanie prerogatyw Brukseli. Jednym z rozpatrywanych wariantów jest zwołanie Konwentu Konstytucyjnego, który by ustanowił zupełnie nowe fundamenty prawne dla państwa.

Teoretycznie jest to dobry pomysł. Jednak w praktyce Konwent wymagałby poświęcenia dużo energii polityków w najbliższych latach, a mamy teraz pilny problem do załatwienia, jakim jest coraz bardziej chwiejące się euro. Nie jest więc niespodzianką, że najważniejsi ludzie w koalicji rządzącej odrzucają ten scenariusz.

Innym wariantem byłoby wprowadzenie poprawki o integracji europejskiej do niemieckiej ustawy zasadniczej. Umożliwiłoby to dalszą integrację prowadzącą nawet do europejskiego państwa federalnego.

Sędziowie we własnej sprawie

Minister finansów Wolfgang Schäuble stwierdził, że referendum konstytucyjne mogłoby się odbyć „szybciej, niż bym się tego spodziewał kilka miesięcy temu”. Na pierwszy rzut oka słowa ministra rozumie się jako ukłon w stronę Trybunału Konstytucyjnego.

Jednakże rząd, choć tego nie pokazuje, widzi to inaczej. Według tamtejszych źródeł, Schäuble subtelnie zagroził Trybunałowi. Jeżeli ustawa zasadnicza zostanie wchłonięta przez europejskie superpaństwo, doprowadzi to również do częściowej utraty władzy Trybunału. Wedle tej argumentacji sędziowie z Karlsruhe powinni więc wykazywać więcej elastyczności w sprawie polityki europejskiej Angeli Merkel.

Euroentuzjaści dopingują Schäuble w jego walce z Trybunałem Konstytucyjnym. Niektóre z werdyktów sędziów „cechuje duża ignorancja”, zdaniem socjaldemokratycznego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, Martina Schulza.

Posłowie prawdopodobnie byliby mniej wyczuleni, gdyby trybunał podlegał standardom, które próbuje narzucić innym. Kiedy dochodzi do wyboru jego członków, nie są oni otwarci na przejrzystość. Od sześciu dekad są wybierani w kuluarach.

W zeszłą środę Karlsruhe musiało podjąć decyzję dotyczącą tego, czy sposób wybierania sędziów Trybunału Konstytucyjnego jest zgodny z konstytucją. Ustalili, że decyzje podejmowane w zamkniętych pomieszczeniach są jak najbardziej w porządku.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat