Petr Necas opuszcza siedzibę rządu po konferencji prasowej, Praga, 13 czerwca 2013 r.

Złamana prawa ręka

Afera Nagyovej wzbudziła, co zrozumiałe, wiele emocji. Gdy jednak odsieje się emocje od faktów, zaczynają nasuwać się wątpliwości, w miarę jak opinia publiczna karmiona jest kolejnymi informacjami (lub dezinformacjami). Od momentu rozpętania całej awantury wielu obserwatorów zwraca uwagę na różne dziwne okoliczności.

Opublikowano w dniu 18 czerwca 2013 o 11:28
Petr Necas opuszcza siedzibę rządu po konferencji prasowej, Praga, 13 czerwca 2013 r.

Po pierwsze, jak to możliwe, że o tej wielkiej aferze, a tak się ją nazywa, było wiadomo na tydzień przed jej wybuchem? Słynni lobbyści Roman Janoušek i Ivo Ritting cichcem opuścili kraj – i to pomimo że Janoušek ma sprawę o zabójstwo (w zeszłym roku przejechał po pijanemu kobietę) – jakoś okazało się to mniej ważne niż podsłuchiwanie żony premiera.
Główny wątek śledztwa – czyli pociągający za sznurki „ojcowie chrzestni” – w ogóle nie jest obecnie rozwijany, ani przez polityków, ani przez media; cała uwaga opinii publicznej skupiła się na dwóch wątkach pobocznych: aferze Tluchorza i spółki i aferze Nagyovej.
Nieprzypadkowo więc informacje o przywłaszczonych sztabkach złota i milionach koron zostały właśnie teraz zaserwowane opinii publicznej, służąc za rodzaj emocjonalnej przynęty. Jeżeli nazwiska „ojców chrzestnych” lub innych spośród zatrzymanych pojawią się w jakichś kolejnych ujawnianych dokumentach, możemy być pewni, że pojawią się też kolejne informacje tego rodzaju.
Wszystko zgodnie z maksymą sławnego rosyjskiego reżysera Konstantego Stanisławskiego, wedle której jeżeli w pierwszym akcie na ścianie wisi strzelba, to w trzecim musi ona wystrzelić.

Niebezpieczne związki

Powszechna interpretacja tego, co się stało, jest następująca: policja i prokuratura uniezależniły się od polityków w większym stopniu niż kiedykolwiek wcześniej, i to paradoksalnie w efekcie polityki prowadzonej przez rząd Petra Neczasa; w tej sytuacji postanowiły zabrać się do oczyszczania stajni Augiasza, jaką stała się czeska polityka.
Jeżeli to prawda, to jasny staje się kolejny paradoks, oto policjanci i prokuratorzy nauczyli się od polityków, jak manipulować mediami, grać na emocjach i brać na celownik kluczowe węzły systemu władzy. Neczas jest tu bez wątpienia celem numer jeden.
Gdyby był zwykłym ministrem i przydarzyłoby mu się coś takiego (gdyby na przykład szefowa jego gabinetu „urwała się ze smyczy”), po prostu podałby się do dymisji; nawet wówczas jego sytuacja byłaby bardziej godna pozazdroszczenia niż teraz, kiedy media i opinia publiczna są umiejętnie karmione skrawkami informacji (i przecieków).
By ratować rząd, partyjni koledzy i koalicyjni partnerzy Neczasa zmusiliby go do rezygnacji ze stanowiska; zastąpiłby go inny partyjny funkcjonariusz, a on sam dostałby lukratywną posadę w jednej z państwowych spółek albo stanowisko w dyplomacji. Tak naprawdę jednak najważniejsze w całej aferze jest to, że odejście Petra Neczasa oznacza upadek rządu. Premiera nie da się tak po prostu zastąpić kimś innym.

Pobrudzone ręce premiera

Petr Neczas został szefem Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) i rządu, gdyż cieszył się opinią polityka o czystych rękach, a wręcz spodziewano się, że odegra rolę tego, który oczyści czeską politykę. Najwyraźniej nic z tego nie wyszło.To, że trzej posłowie partii rządzącej (były przewodniczący klubu poselskiego ODS Petr Tluchorz, były minister rolnictwa Ivan Fuksa oraz były poseł Marek Šnajdr) przyjęli lukratywne posady w państwowych spółkach w zamian za niegłosowanie przeciwko budżetowi i zrzeczenie się mandatu, było jasne od samego początku.
Nie potrzebujemy UOOZ, elitarnej jednostki czeskiej policji ds. zwalczania przestępczości zorganizowanej, by się o tym dowiedzieć. Nowość polega na tym, że polityczne negocjacje, do niedawna uważane za kwestię wyjątkowo nieprzyjemną, ale jednak techniczną, teraz kwalifikuje się jako korupcję, przestępstwo kryminalne.
Z pewnością jednak negocjacje takie można uważać za skorumpowane przede wszystkim wtedy, gdy ktoś jest zmuszany lub finansowo „motywowany” – bezpośrednio lub nie – do zrobienia czegoś nielegalnego; takie działanie oznacza nadużycie władzy.
Kształtowanie składu parlamentu za pomocą środków politycznych nie jest nielegalne, a skoro mianowanie członków zarządu państwowych spółek należy do kompetencji rządu (odpowiedniego ministra) i prawo nie wymaga tu przeprowadzenia procedury konkursowej, to rezygnacja przez Tluchorza, Fuksę i Šnajdra z mandatu poselskiego i przejście do biznesu uznać można za działanie obrzydliwe, godne potępienia i tak dalej – ale nie przestępcze. Jeżeli pod wpływem interpretacji prokuratury i sądu miałoby się to dzisiaj zmienić, to konsekwencje mogą być dotkliwe.

Chłopcy na posyłki

Fakt, iż nawet najwyżsi rangą funkcjonariusze wywiadu wojskowego są do dyspozycji szefowej gabinetu premiera, by szpiegować żonę tegoż premiera, jest bez wątpienia skandaliczny, nawet jeżeli prawdą są twierdzenia Jany Nagyovej, że chodziło jedynie o skuteczną ochronę Radki Neczasowej.
O co jednak tak naprawdę chodzi w całej tej sprawie? Autentycznie bezstronni i niezależni prokuratorzy dowiedzieli się o czymś, podrapali po głowie i powiedzieli: „Ta sprawa śmierdzi, musimy powiadomić opinię publiczną”? Ależ takich przypadków – fakt, że niedotykających bezpośrednio gabinetu premiera – można by naliczyć dziesięć na tydzień.
Neczasa, gdy objął władzę, oskarżano o niezdecydowanie, nawet słabość. Po jakimś czasie okrzepł, a nawet potrafił postawić na swoim w sytuacjach, w których wszyscy spodziewali się, że przegra. Jednocześnie wszystkie ptaszki ćwierkały, że zawdzięcza tę polityczną odporność zakulisowym grom Nagyovej, która wynegocjowała alians z „ojcami chrzestnymi” – wszystko, oczywiście, na pograniczu bezprawia.
Jeżeli więc na przestrzeni ostatnich dwóch lat ktoś planował skompromitować premiera, to musiał wiedzieć, że wystarczy zwrócić uwagę opinii publicznej i mediów na jego „prawą rękę”. To właśnie dzieje się na naszych oczach. Tyle że z jakiegoś powodu sądy zachowują w całej sprawie daleko posuniętą wstrzemięźliwość i jakoś nie słyszymy, by triumfowały z powodu zwycięstwa w walce z korupcją.

Newsletter w języku polskim

Kontekst

Od urzędu miasta po zamek w Pradze, same mechanizmy korupcyjne

Źródłem największego skandalu od czasów utworzenia Republiki Czeskiej (1993) są setki godzin policyjnych nagrań lobbystów Romana Janouška i Iva Rittiga, których czeska prasa nazywa ojcami chrzestnymi, ponieważ są podejrzani o to, że manipulowali przetargami publicznymi, tłumaczy serwis informacyjny aktualne.cz. Niektóre nagrane rozmowy prowadziły do Jany Nagyovej, wpływowej szefowej gabinetu premiera Petra Neczasa. Wyszło na jaw, że wykorzystywała ona wojskowe służby specjalne do szpiegowania różnych osób, w tym żony Neczasa, z którym według prasy miała romans. Nagyová, która została tymczasowo aresztowana 15 czerwca, miała również korumpować posłów, którzy opuścili szeregi jej ugrupowania (Partii Demokratyczno-Obywatelskiej, ODS), proponując im stanowiska w spółkach skarbu państwa w zeszłym roku, aby ich przekonać do tego, żeby nie głosowali za odwołaniem rządu.
Lewicowa opozycja domaga się rozpisania nowych wyborów w trybie pilnym. Gdyby odbyły się terminowo, Czesi poszliby do urn na wiosnę 2014. Sondaże wskazują na wyraźną przewagę socjaldemokratów. Aby uniknąć skrócenia kadencji parlamentu, ODS i jej dwaj koalicyjni prawicowi partnerzy 17 czerwca usiłowali znaleźć kogoś na miejsce Neczasa.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat