Niewiele ponad miesiąc wcześniej prezydent Vaclav Klaus wymusił upadek jego rządu, co gorsza zdarzyło się to podczas czeskiej prezydencji w UE. Poza Irlandią Czechy były jedynym krajem, który nie ratyfikował dotąd traktatu mającego usprawnić funkcjonowanie Unii.
Premier Topolanek zdołał przekonać większość senatorów, by uratowali wizerunek Republiki Czeskiej, wystawiony na szwank w efekcie tego, co Respekt nazwał „czeską bitwą o Lizbonę”. Według tygodnika parlament podzielony był przed głosowaniem na dwa zażarcie zwalczające się obozy. „W obozie prolizbońskim byli Topolanek, jego minister do spraw europejskich Alexandr Vondra z Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS), minister spraw zagranicznych Karel Schwarzenberg z Zielonych oraz większość pozostałych partii za wyjątkiem komunistów. Wszyscy oni twierdzili, że jeśli senat nie ratyfikuje traktatu, będzie to, wedle słów samego Topolanka, „totalna katastrofa” i „powrót do polityki sprzed 1989”. „Czechy zostałyby wypchnięte z Europy i zostawione na pastwę Rosji”.
„Po przeciwnej stronie barykady" - pisze Respekt ‒ stała część ODS pod wodzą prezydenta Vaclava Klausa, utrzymującego, że ratyfikacja traktatu przez Republikę Czeską byłaby „totalną klęską”. Argumentacja wrogów traktatu była według Respektu następująca: „Nie musimy bać się Rosji, ponieważ jesteśmy w NATO, nie mamy również powodów obawiać się izolacji. Jeżeli nie przeciwstawimy się traktatowi, staniemy się marionetką w rękach głównych europejskich graczy, którzy zmuszą nas następnie do podniesienia podatków i wyznaczą minimalną liczbą imigrantów, jakich musimy przyjąć”.
„Muszę wyrazić rozczarowanie z powodu zachowania niektórych senatorów, którzy poddali się bezprecedensowej presji politycznej oraz naciskowi mediów krajowych i zagranicznych i zagłosowali wbrew swoim przekonaniom” - powiedział prezydent po głosowaniu. Jednak według czeskiej prasy Klaus być może przegrał tylko bitwę, a nie wojnę. Dziennik gospodarczy Hospodářské Noviny napisał, że szef państwa, który musi podpisać traktat, by ratyfikacja stała się faktem, „zamierza najpierw przekonać się, czy grupa senatorów posłucha zalecenia Trybunału Konstytucyjnego, by ponownie sprawdzić zgodność traktatu z czeską konstytucją”. Należący do przeciwnego obozu Zieloni wezwali tymczasem Klausa do niezwłocznego podpisania traktatu. „Uważamy, że prezydent nie powinien spowalniać tego procesu” - powiedział internetowemu tygodnikowi Tyden.cz rzecznik tego ugrupowania George Green Kubalik.