Aktualności Jaka przyszłość Europy? (7)

Dwie Europy w obliczu kryzysu

Kryzys gospodarczy spowolnił, czy wręcz zahamował, zbliżenie między Europą Zachodnią a krajami dawnego bloku komunistycznego. Te ostatnie są zniechęcone do demokracji liberalnej. Dostrzegają, że wraz niepowodzeniami kapitalizmu, rozpadają się na ich oczach wartości, o które walczyły, pisze jugosłowiański intelektualista Predrag Matvejević.

Opublikowano w dniu 1 lipca 2010 o 14:53

Obu Europom nie udaje się naprawdę do siebie zbliżyć, a tym bardziej zjednoczyć. Narasta lęk, że nadchodzący czas może oznaczać powrót do nie tak odległej przeszłości, najgorszej z możliwych, wspominanej z niepokojem. Na początku trzeciego tysiąclecia Europę, Amerykę i znaczną część reszty świata zaskoczyły wydarzenia w gruncie rzeczy oczywiste, ale których nikt w tzw. krajach wschodnich nie zdołał przewidzieć – potężny, jeden z najpoważniejszych w ostatnim stuleciu, cykliczny kryzys. Krach nasilił się i stał codziennością na Wschodzie i na Zachodzie. Naraża on na szwank politykę i kulturę, powoduje sytuacje, których jeszcze niedawno nie bylibyśmy w stanie sobie wyobrazić, lawinę zdarzeń, nad którymi nie potrafimy zapanować i których przede wszystkim nie jesteśmy w stanie powstrzymać.

Wspólnota biednych i bogatych

Czy kilkanaście lat temu przyszłoby komuś do głowy, że kapitalizm finansowy może zagrozić istnieniu kapitalizmu w ogóle? Że jego wewnętrzne i zewnętrzne sprzeczności, które wyszły na jaw, wystawią go na tak powszechną krytykę? Stwierdzenie to dotyczy także neoliberalizmu, zmuszonego do rezygnacji z różnych form gospodarczej wolności, które jeszcze niedawno były dla niego świętością i stanowiły jego sztandarowe hasło; ale i systemu bankowego, który hamuje działanie tychże banków oraz znacznej części Europy, dotkniętej eurosceptycyzmem.

Pewien rodzaj dzikiego kapitalizmu zalewa dziś kraje jeszcze do niedawna uważane za antykapitalistyczne. Kryzys skłania najuboższych do wspierania bogatych, tak z prawicy, jak z lewicy, w nadziei na zachowanie zagrożonych miejsc pracy lub na uzyskanie zatrudnienia. A wszystko to po to, by utrzymać normalny lub co najmniej przyzwoity poziom życia czy choćby jego pozory.

Intelektualiści w rozproszeniu

Brecht napisał, że założenie banku jest o wiele poważniejszą zbrodnią niż jego obrabowanie. Ale dziś większość drobnych ciułaczy boi się upadłości banku, która mogłaby spowodować ruinę jego udziałowców-właścicieli i utratę posiadanych przez nich samych akcji. Słowa „pracy, pracy!” stały się jakby codzienną litanią. Jesteśmy świadkami odwrócenia wartości, w które wierzyło wielu ludzi i w ich imię dokonało niemało wyrzeczeń. Już dawno temu polityka utraciła część swoich najcenniejszych kulturowych odniesień, nawet się nie stara zachęcać do kształtowania pozytywnej kultury politycznej, jakakolwiek by ona była.

Newsletter w języku polskim

Intelektualiści działają w rozproszeniu, niemal zawsze zamknięci we własnym, wąskim kręgu, we własnym środowisku, ograniczając się do wypełniania swoich własnych, dokładnie określonych ról. Intelektualiści są jednostkami wyizolowanymi ze społeczeństwa, niepotrafiącymi się zjednoczyć i wspólnie działać. Do zamknięcia się we własnym świecie zmuszają ich ci, którzy dzierżą władzę, a w najlepszym wypadku ignorują.

Technologia zastępuje starą kulturę

Głos intelektualistów, poza może paroma wyjątkami, nie dociera do społeczeństwa w chwili podejmowania decyzji. Dawni „dysydenci”, którzy nie obawiali się narażać w czasach stalinowskich i poststalinowskich, zniknęli. Krytycznie nastawiony do rzeczywistości intelektualista skazany jest na samotność.

Nowoczesne technologie i ich najrozmaitsze zastosowania potrafią jakoby zastąpić starą kulturę i jej staroświeckie, przestarzałe metody, nie być jej częścią, lecz zastąpić ją w całości. Efekt tego jest taki, że myli się przyczyny ze skutkami albo w ogóle nie potrafi się znaleźć między nimi związków.

Europa sobą zmęczona

Należało by też określić tempo, w jakim się te wydarzenia działy. Jak wiadomo, globalizacja posuwała się do przodu kolejnymi falami, powolnym wężowym ruchem, napotykając po drodze szereg przeszkód i budząc wielką nieufność. Tymczasem kryzys rozprzestrzenił się wyjątkowo szybko, rozlewając się na cały świat. Zastanawiam się, jak zdołamy zapanować nad tempem wydarzeń i pokierować nimi z korzyścią dla znakomitej większości ludzkości. Można też sobie zadać pytanie, co się stanie, gdy uda nam się wyjść do końca z kryzysu. Jaki będzie nasz punkt startu? Jak odzyskamy zaufanie, by pójść naprzód?

Biorąc pod uwagę czasy, w jakich żyjemy i ilość problemów, które nas nękają, pytań jest o wiele więcej niż odpowiedzi. A te odpowiedzi ani trochę nas nie zadowalają. Z rzadka tylko brzmią zachęcająco. Po wszystkim tym, co przeszła nasza cywilizacja, staliśmy się mniej naiwni, bardziej krytyczni lub ironiczni – to jedna z niewielu dobrych stron naszego skąpego dorobku. Nie tylko na Wschodzie. Ex oriente lux? Nie ma się z czego śmiać. Zachód jest sobą zmęczony. Jest wciąż zapatrzony w siebie. Może już tylko to mu zostało?

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat