Powiększajmy na jasnych zasadach

Opublikowano w dniu 30 lipca 2010 o 11:52

David Cameron jest rozdrażniony obstrukcją, jaką niektórzy czołowi członkowie Wspólnoty stosują wobec przyjęcia do swego grona Turcji. Szef rządu Wielkiej Brytanii zadeklarował, że będzie „walczył po stronie Ankary”. Dlaczego jeszcze nieopierzony premier przyjął tym razem tak zaskakująco zdecydowane stanowisko, którym naraża się na niechęć Francji i Niemiec? Wszyscy, którzy zadawali sobie to pytanie, poznali jego odpowiedź, gdy przemawiał w tureckim parlamencie. Lider torysów stwierdził tam, że Europa potrzebuje poparcia sąsiada z Bliskiego Wschodu w wielu istotnych kwestiach, przede wszystkim chodzi o sankcje wymierzone w Iran w związku z jego programem nuklearnym.

W zdecydowanych słowach Camerona kryje się docenienie sukcesu nowej tureckiej strategii. Oto Ankara zrezygnowała z dotychczasowej roli wiecznej narzeczonej, uznała, że więcej korzyści jej przyniesie inne wcielenie – niezależnego maklera. A przecież to nie jedyny ostatnio wymieniany kraj, gdy mowa o powiększeniu Wspólnoty. Po tym, jak Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości przypieczętował legalność niepodległości Kosowa, a apelacja Belgradu została odrzucona, Słowacy i Austriacy opowiedzieli się za tym, by Bruksela podtrzymała serbską iskierkę euroentuzjazmu i – byłoby to coś w rodzaju pocieszenia – przyśpieszyła proces przystępowania tego kraju do Unii Europejskiej.

W kolejce do niej kłótnie i przepychanki są czymś naturalnym. Wielu kandydatów o długim stażu było rozdrażnionych tym, że dla Islandii otwarto „pas szybkiego ruchu”, gdy dotknięty kryzysem kraj potrzebował ratunku w postaci euro (choć, gdy tylko wyszło słońce, Reykjavik znów zdecydowania zwolnił). Wystarczy wspomnieć o Chorwacji, która do członkostwa była lepiej przygotowana niż niemało z tych państw, które objęło rozszerzenie z 2004 r. Błahy w gruncie rzeczy spór o granicę morską ze Słowenią sprawił jednak, że kraj ten do dziś pozostaje poza Wspólnotą.

By zwiększyć swoje znaczenie w stosunkach międzynarodowych, Unia stworzyła swoją Służbę Zewnętrzną. W czasach kryzysu wysokie koszty związane z jej działaniem oraz skomplikowanie struktur mogą dziwić. Na krótką metę jej cele mogłyby zostać osiągnięte o wiele łatwiej. Wystarczyłby zbiór jasnych kryteriów akcesyjnych – takich samych dla wszystkich. To uwolniłoby proces od uwikłania we wciąż zmieniające się, partykularne interesy poszczególnych państw członkowskich. Sama moc przyciągania ewentualnej przynależności do Unii to najlepszy przykład soft power, jakim dysponuje Bruksela, by wpływać na politykę państw sąsiednich. Kapryśna i niesprawiedliwa postawa to z kolei prosta droga do wyalienowania kluczowych partnerów. Pokazał to przykład Ukrainy, w której ślady już wkrótce może pójść Turcja. Gabriele Crescente

Newsletter w języku polskim
Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!