Aktualności Kryzys w strefie euro

Bogacze mogą uratować Europę

Aby załatać dziury w budżecie, Francja, Hiszpania, Włochy, a być może również Niemcy, zamierzają wprowadzić wyższe podatki dla najzamożniejszych. Byłby to czyn iście bohaterski, uważa liberalny Tagesspiegel, ponieważ to właśnie oni ponoszą odpowiedzialność za kryzys.

Opublikowano w dniu 17 sierpnia 2012 o 16:04

Co roku historia się powtarza. Sigmar Gabriel, lider niemieckich socjaldemokratów, wespół ze związkami zawodowymi domaga się obłożenia bogaczy wyższymi podatkami w imię bardziej sprawiedliwego rozłożenia ciężarów kryzysu. Postulat ten określa on mianem „socjalnego patriotyzmu”. Chadecja i liberałowie natychmiast stają w obronie lepiej zarabiających i zarzucają Gabrielowi, że idzie na łatwiznę i sięga do „lamusa socjalizmu”.

W ten sposób obywatele mają wrażenie, że oto na ich oczach rozgrywa się kolejna runda pojedynku, jaki znają aż za dobrze z kampanii wyborczych.

To wrażenie jest jednak mylne. Pogłębiające się od wielu lat rozwarstwienie majątkowe w społeczeństwie nie jest już jedynie kwestią sprawiedliwości. W gruncie rzeczy stanowi ono jedną z głównych przyczyn obecnego kryzysu zadłużeniowego oraz problemów, jakie dotknęły sektor bankowy. Kumulacja majątku w rękach wąskiej grupy ludzi najbardziej zamożnych powoduje, że stale rosnąca część dochodu narodowego nie stwarza popytu na towary i usługi, a wyłącznie zapotrzebowanie na lokaty kapitału.

Ratowanie majątku europejskich bogaczy

Fakt ten tłumaczy, dlaczego bogaci Europejczycy tak chętnie przeznaczali ogromne sumy na zakup wysoko oprocentowanych obligacji bankowych, deweloperskich i skarbowych z Irlandii, Portugalii, Grecji czy Hiszpanii. Z tych pieniędzy finansowano gigantyczne i – jak się dziś okazuje – nierentowne inwestycje: budowę świecących pustkami nieruchomości, nieużywanych autostrad czy absurdalne projekty zbrojeniowe, na jakie kraje te nigdy nie mogłyby sobie pozwolić z własnej kieszeni.

Newsletter w języku polskim

Kredyty na przezwyciężenie tymczasowych trudności finansowych przyznawane dziś z funduszy ratunkowych mają na celu uchronienie zadłużonych państw i ich banków przed niewypłacalnością, tak aby mogły one nadal spłacać długi inwestorom odpowiedzialnym za te chybione projekty. Nie jest więc tak, że to Niemcy (tudzież Holendrzy, Finowie itd.) idą na odsiecz Grekom, Irlandczykom czy Hiszpanom. Tak naprawdę jesteśmy obecnie świadkami, jak z podatków odprowadzanych przez europejską klasę średnią ratowany jest majątek europejskich bogaczy.

Warto przy tym podkreślić, że wkład krezusów do budżetu jest wyjątkowo mizerny. Kraje strefy euro powołały co prawda unię walutową, ale nie udało się im stworzyć wspólnej polityki podatkowej. Aby przyciągnąć jak najwięcej kapitału, zaczęły one za to na wyścigi obniżać podatki, w wyniku czego opodatkowanie zysków kapitałowych znajduje się dziś na minimalnym poziomie. Jednocześnie majątki osób prywatnych na całym kontynencie rosły i obecnie przekraczają dwu- lub nawet trzykrotnie poziom zadłużenia państwowego.

Wykurzyć krezusów z rajów podatkowych

W tym kontekście należy jak najszybciej sprawić, by bogacze ponieśli część kosztów nierentownych inwestycji. Kwestia ta jest jednak zbyt drażliwa, by mogła zaistnieć w krajowych kampaniach wyborczych. Zamiast tego pojawiają się postulaty, by dokonać wreszcie korekty błędnej polityki „ratunkowej”.

Jak dotąd unijni egzekutorzy długów wymusili na krajach dotkniętych kryzysem obcięcie świadczeń społecznych i podwyższenie podatków kosztem zwykłych obywateli. Tymczasem greccy armatorzy, irlandzcy potentaci rynku nieruchomości oraz hiszpańscy krezusi nadal nie płacą niemal żadnych podatków lub ukrywają swe dochody w oazach podatkowych.

Uporanie się z tym problemem powinno być naczelnym priorytetem wybawców euro. Gdyby taki krok zakończył się sukcesem, niewykluczone, że nawet urzędnicy ze znienawidzonej „trójki” zostaliby europejskimi bohaterami.

Trend

Atak na bogaczy

Gdy politycy apelują do poczucia patriotyzmu podatnika, nigdy nie jest to dobry znak, pisze Gideon Rachmen w Financial Times, po tym jak minister francuskiego rządu Pierre Moscovici ogłosił, że podniesie najwyższą stawkę podatku do 75%.

Błędem jest opisywanie administracji prezydenta Hollande’a jako stada socjalistycznych dinozaurów. Prawda jest taka, że ten gabinet plasuje się dokładnie na przeciwnym biegunie nowego, globalnego trendu. Chodzi o atak na bogatych, który zmienia kształt polityki zarówno w Europie, Chinach, ale też w Stanach Zjednoczonych.

Podczas kampanii wyborczej właśnie w Ameryce prezydent Barack Obama od dawna obiecuje opodatkowanie „milionerów oraz miliarderów”. I próbuje przedstawiać swego rywala Mitta Romneya jako reprezentanta elity, która myśli tylko o sposobach uniknięcia podatków. Tego typu trend prędzej czy później wywoła polityczną reakcję. Politycy na Zachodzie, od Baracka Obamy po Francoisa Hollande’a, chcą wykorzystać ten nowy nastrój. Jeśli tak dalej pójdzie, być może skończą się czasy niskich podatków, deregulacji i narastających nierówności.

Być może zbliża się koniec ery, która zaczęła się w późnych latach siedemdziesiątych. Jej główne postacie na Zachodzie to Margaret Thatcher i Ronald Reagan, a w Chinach – Deng Xiaoping.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat