Idee Kryzys w strefie euro

Euro u kresu sił

Draghi, Merkel, Hollande i Juncker mogą nadal demonstracyjnie okazywać swe przywiązanie do euro, ale to i tak nie ma już sensu, twierdzi Welt am Sonntag. Różnice dzielące kraje europejskie są zbyt duże, by można mieć jeszcze nadzieję, że wspólną walutę czeka świetlana przyszłość.

Opublikowano w dniu 30 lipca 2012 o 14:46

W minionym tygodniu, jeśli nie wcześniej, stało się jasne, że polityczny projekt europejski znalazł się u kresu swoich możliwości. Wspólne oświadczenie prezydenta Francji Hollande’a i kanclerz Niemiec Merkel, że „zrobią wszystko, co w ich mocy, aby ochronić strefę euro”, to nic więcej, jak akt desperacji.

Trzecie zdanie oświadczenia, które głosi, że każdy powinien „wywiązywać się ze swoich zobowiązań leżących w zakresie jego kompetencji”, pokazuje, jak różnie poszczególne państwa strefy euro, w tym także Niemcy i Francja, zapatrują się na kryzys. Równie dobrze zdanie to można by uznać za kapitulację – każdy na własną rękę ma uporać się z dręczącymi go problemami.

Tendencje odśrodkowe przybierają na sile

Jesteśmy dziś świadkami ostatnich drgawek wspólnej dyplomacji krajów strefy euro. Zgoda i harmonia są wyłącznie na pokaz. Pod powierzchnią coraz bardziej dają o sobie znać siły odśrodkowe. Jednego dnia prezes EBC Mario Draghi obiecuje dalsze wsparcie dla państw-bankrutów. Innego dnia niemiecki minister finansów Schäuble cofa zgodę na taki krok. Podczas gdy Grecja prosi o więcej czasu, codziennie pojawiają się nowe doniesienia na temat zaniedbań rządu w Atenach, a niemieccy politycy otwarcie domagają się wykluczenia kraju ze eurolandu.

Hiszpański minister ds. europejskich nie chce wypowiadać się na temat problemów własnego kraju, ale bez najmniejszych oporów apeluje o zwiększenie pomocy finansowej przez Niemcy. A na dobitek, wciąż jeszcze nie ma porozumienia co do konkretnych instrumentów pomocowych – pośredniego lub bezpośredniego skupu obligacji, wsparcia dla banków czy programów oszczędnościowych.

Newsletter w języku polskim

Euro dokonuje żywota na Południu

Rząd niemiecki jest w mniejszości wyłącznie na forum Rady Prezesów EBC. Jeśli jednak uwzględnić państwa członkowskie na wschodzie Europy, sytuacja przedstawia się już zupełnie inaczej. Północ i południe kontynentu dzieli dziś głęboka przepaść. Wszystko wskazuje na to, że tylko kwestią czasu jest nadejście chwili, kiedy będziemy musieli spojrzeć sobie głęboko w oczy i przyznać, że dalej nam nie po drodze.

Przez 11 lat od chwili powstania strefy euro regiony gospodarcze na północy i południu Europy nie upodobniły się do siebie, lecz wręcz przeciwnie – rozwijały się w rozbieżnych kierunkach. W tych warunkach wspólna waluta nie ma najmniejszego sensu.

Widziane z Warszawy

„Najczarniejszy scenariusz staje się faktem"

„Czy to już koniec eurolandu?”, pyta z pesymizmem w głosie Rzeczpospolita po tym, jak niemiecki minister finansów Wolfgang Schäuble odrzucił prośbę Madrytu o dodatkowe 300 mld euro dofinansowania od Berlina. Konserwatywna gazeta podkreśla, że „na ratowanie Hiszpanii strefa euro nie ma przygotowanych żadnych pieniędzy”, a koszt operacji prawdopodobnie przekroczyłby poziom 300 mld euro – eksperci londyńskiego think tanku Open Europe podają przedział od 450 do 650 mld euro.

We wstępnym artykule Rzeczpospolita zauważa, że „Unii nie stać na uratowanie Hiszpanii. Po prostu, w odróżnieniu od Grecji, Portugalii czy Irlandii, Hiszpania jest za duża”. Pozostała więc już tylko nadzieja, że

pomysł Madrytu na akcję ratunkową za 300 mld euro to tylko pozycja negocjacyjna i Hiszpanom wystarczy np. 100 mld. Gdyby jednak się okazało, że ich sytuacja rzeczywiście jest bardzo zła, to istnienie eurolandu naprawdę byłoby zagrożone.

Rzeczpospolitauważa, że obecny kryzys pokazuje, jak „utopijny był pomysł stworzenia konfederacji państw ze wspólną walutą, ale o różnych systemach politycznych, społecznych i gospodarczych”, i zapowiada, że „obserwujemy początek końca obecnego modelu unii walutowej”. Sprawa udzielenia pomocy Hiszpanii najprawdopodobniej zostanie rozwiązana dzięki

drukowi pustego pieniądza przez Europejski Bank Centralny. Ale to nie zakończy całej tej farsy. […]

W końcu ktoś upadnie i piramida wzajemnych pożyczek się zawali. Więc albo teraz Unia się zmieni, albo szkoda wydawać pieniądze na odsuwanie w czasie jej egzekucji.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat