Czas na introspekcję. Zdjęcie © Veliano_2/Flickr

Grecja musi przełknąć gorzkie lekarstwo

Grecki rząd wprowadza politykę zaciskania pasa w gospodarce i wydatkach społecznych; wszystko pod okiem unijnych inspektorów. I choć to podważenie podstaw funkcjonowania państwa, ekonomista George Pagoulatos zapewnia, że skutki będą tylko pozytywne.

Opublikowano w dniu 24 lutego 2010 o 15:28
Czas na introspekcję. Zdjęcie © Veliano_2/Flickr

W gruncie rzeczy jesteśmy konserwatywnym społeczeństwem, pomimo iż większość z nas głosuje na lewo od centrum. Automatycznie przyjmujemy wspólnotowy dorobek prawny, nie przejmując się zbytnio, w jaki sposób go uzyskaliśmy. Popieramy zarówno słuszne, jak i niesłuszne rozwiązania. Subwencje [np. premie pracownicze] oraz płacenie za absurdalne usługi, jako ministerialny sposób na „kupowanie” współpracy zatrudnionych, stały się dla nas prawnymi „świętymi krowami”.

Słowo „prawo” nie schodzi z naszych ust i szukamy go przede wszystkim w państwie. Ale już idea państwa prawa jest dla nas pojęciem niemal zupełnie obcym. Trudno się dziwić, bo gdy mówimy „państwo”, zazwyczaj myślimy „nepotyzm”. Nasze związki zawodowe, w imię prawa, z pasją bronią tych zdobyczy wspólnotowych, które nie wynikają z prawdziwych kompetencji czy wydajności produkcji, a już na pewno nie z potencjału naszej gospodarki.

Zerwanie umowy społecznej

Przez lata nasz system opierał się na niepisanej umowie społecznej ‒ społeczeństwo będzie tolerować korupcję kilku osób na najwyższym szczeblu, w zamian za co tych kilka osób przymknie oko na korupcję w społeczeństwie. Reguła, narzucona przez szefa państwa, była wymówką dla leseferyzmu, który doprowadził do społecznego rozprzężenia i utrzymywał wąską grupę miejskiej elity. Była to umowa społeczna opierająca się na wzajemnej tolerancji… i zmowie. Dziś została zerwana ‒ zabrakło pieniędzy na jej finansowanie.

Newsletter w języku polskim

Nasz konserwatyzm widać wszędzie: ministrowie stworzyli budżet, odwołując się do budżetów poprzednich, a gdzie tylko mogli rozdmuchali wydatki. Nie wnioskowali, tak jak to się dzieje we wszystkich poważnych krajach, o środki na konkretne działania, których koszt dokładnie wcześniej wyliczono. Najpierw proszą o dofinansowanie, później dopasowują do niego działanie. Nowy rząd [wybrany w październiku 2009] w każdej szafie znajduje jakiegoś trupa pozostawionego przez poprzedników i jest zaszokowany, na przykład zmarnotrawionymi publicznymi pieniędzmi, którymi dofinansowano przyjaciół, klientów i obwody wyborcze.

Sama Grecja zapracowała na ten kryzys

Uwielbiamy krytykować innych, ale nie znosimy, gdy nas krytykują. Jak najszybciej staramy się wtedy zrzucić winę na kogoś innego, tym bardziej, gdy walczymy o życie. Ale nie ma o co obwiniać Europy za naszą sytuację gospodarczą i nasze problemy. Rynków międzynarodowych też nie. Owszem, globalny kryzys ekonomiczny odgrywa ważną rolę, sprawia, że międzynarodowe banki inwestycyjne są bardziej zachłanne, jest więcej spekulacyjnych transakcji, a elity są bardziej egoistyczne. Nawet jeśli sępy międzynarodowych rynków krążą nad Atenami, to ten kryzys nie jest nasz. Bo ten nasz, grecki, nie został spowodowany przez mechanizmy rządzące światową gospodarką czy przez Unię Europejską, wywołał natomiast chorobę w całej Europie.

Sami to sobie zafundowaliśmy ‒ działaniami naszego systemu politycznego, naszych związków, pasożytniczej klasy biznesowej, godząc się na klientelizm i oszustwa. Dziecięce marzenie greckich konsumentów zostało zrealizowane: każdy ma luksusowy samochód, najnowszą komórkę, jeździ na narty do najmodniejszego kurortu w kraju, wakacje spędza na Mykenos i wykazuje tylko 20000 euro rocznego dochodu. W wieku 50 lat idzie na emeryturę. Wprowadzono ten produkt, aby przypodobać się społeczeństwu. Nie stać nas na to.

Świat nam się wali na głowę. Kryzys ukazuje problemy, niszczy mrzonki i odkrywa brutalną prawdę ukrytą pod pozorami. Musimy teraz stanąć twarzą w twarz z problemami i wziąć za nie odpowiedzialność. Jeśli będziemy udawać, że nic się nie stało, następna burza zmiecie nas z powierzchni ziemi. Jeśli jednak podejmiemy wyzwanie i złączymy się w wysiłku, możemy zmienić tę katastrofalną sytuację i znów spojrzeć optymistycznie w przyszłość.

Reprymenda

Niemcy nie powinni nas pouczać

„Ci, którzy unurzali Europę we krwi, ośmielają się odzywać? To przechodzi wszelkie granice!”, protestuje komentator Konstantin Roumeliotis na łamach dziennika Eleftherotypia, nawiązując do zastrzeżeń zgłaszanych przez Niemcy wobec europejskiego planu pomocowego dla Grecji. „Oni splądrowali Grecję podczas drugiej wojny światowej, a teraz wasza prasa zamieszcza Wenus z Milo pokazującą nam środkowy palec na okładce wysokonakładowego czasopisma (Focus)? Poza tym, że jest to niesmaczne, to również po prostu niestosowne! Nigdy nie zwrócono 70 miliardów euro ukradzionych w Grecji, a teraz, kiedy my mamy problemy, oni nie chcą nas wesprzeć, gdy tymczasem wciąż kwitną tu niemieckie inwestycje? Trochę powagi, pani Merkel! Proszę nie zapominać o przeszłości. Nie ma czasu na gadanie”.

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat