Rozmowa z murem

Mur berliński runął 9 listopada 1989 roku. Całe 140 kilometrów. To pamiętne wydarzenie. W Europie są setki wyrażeń związanych z murem.

Opublikowano w dniu 8 listopada 2009 o 23:30

Dziewiątego listopada 1989 roku czterdziestoletni dzisiaj Francuz miał dwadzieścia lat. Prawdopodobnie ze łzami w oczach oglądał wtedy telewizyjną relację ze zburzenia muru. W tym samym momencie osiemdziesięcioletnia Polka zapewne nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła. Ten mur stał tam przecież przez 28 lat, na dobre wrósł w pejzaż wschodniej Europy.

Zonis”, czyli „ludzie z zony", jak nazywano ich w Europie Zachodniej (choć „zona” znajdowała się tak naprawdę w Berlinie Zachodnim, który był wtedy wyspą) mogli od tego momentu przekraczać todesstreifen czyli „strefę śmierci”, która oddzielała ich od Zachodu. Nagle okazało się, że nie stosują się już do nich francuskie „au pied du mu**r” czy angielskie „back against the wall”, a to znaczy „odwracać się plecami do ściany”. Nie musieli już także „faire le mur” czy „go over the wall”, czyli przeskakiwać muru z narażeniem życia, by uciec na Zachód. Już nie trzeba było miotać się od „od ściany do ściany”, czyli „muro contro muro”, „wall to wall”. Walka pomiędzy Wschodem i Zachodem była „fighting against a wall of rubber”, „lottare contro un muro di gomma**”, jak powiedzieliby Anglicy i Włosi ‒ całkowicie jałowa.

Trudno wyobrazić sobie, jak wyglądało życie w Niemczech przed upadkiem muru. Komunikowanie się z Zachodem przypominało „parlare con un muro”, „talking to a wall”, czyli rozmawianie ze ścianą, albo, jak chcą Polacy, rzucanie grochem o ścianę. Kiedy Niemcy nie potrafią się porozumieć z resztą świata, mówią, że pomiędzy nimi a tą resztą stoją „ściany (czy też mury) milczenia”. Ich „Mauer des Schweigens” jest tym, czym dla Anglików „talking to a brick wall”, czyli gadaniem do ściany. Powiem wam w sekrecie (a w sytuacji dzielenia się z kimś poufną wiadomością Anglicy używają wyrażenia „between you, me and these four walls” ‒ będę o tym wiedzieć tylko ja, ty i te cztery ściany), że zarówno w Polsce, jak i w Anglii ściany mają uszy („walls have ears”).

Epoka bezczynnego podpierania ścian dobiegła kresu. Taki „podpieracz” to po angielsku „wallflower”, w dosłownym znaczeniu ‒ „kwiatek rosnący na murze”, a po niemiecku „Mauerblümchen”. Tego dnia skończyło się doprowadzanie ludzi do szału, wyrażane angielskim idiomem „driving people up the wall”. Od Francji po Polskę nadszedł czas, by wspólnie „stawić temu murowi czoła” – „fare muro”, jak mówią Włosi ‒ i rozbić go na kawałki.

Newsletter w języku polskim

Jane Mery (Tłumaczenie: Marta Pater)

Tags

Are you a news organisation, a business, an association or a foundation? Check out our bespoke editorial and translation services.

Wspieraj niezależne dziennikarstwo europejskie

Europejska demokracja potrzebuje niezależnych mediów. Voxeurop potrzebuje ciebie. Dołącz do naszej społeczności!

Na ten sam temat