Każdy, kto dorastał w epoce telewizji, zna Europę jak własną kieszeń ‒ Praga nie ma dla niego tajemnic dzięki familijnemu serialowi produkcji czechosłowackiej „Pan Tau”, krajobrazy z Yorkshire wydają się mu znajome, gdyż były tłem wydarzeń w brytyjskim serialu „Wszystkie zwierzęta duże i małe”, zaś dzięki filmom z Pippi Langstrumpf w głowie wciąż kołacze się widok krótkiego, acz upalnego lata w szwedzkiej Smålandii. Gości „z zagranicy” nie brakowało również we wszelkiego rodzaju programach telewizyjnych – od wielkich rewii po teleturnieje – a występ na festiwalu w Montreux wystarczał, by awansować do ligi gwiazd światowych. Gospodarze programów, którzy schodząc po schodach na scenę witali publiczność w kilku językach, uznawani byli za nowoczesnych i światowych. A dziś można odnieść wrażenie, że znajomość gramatyki własnego języka jest poważną przeszkodą w karierze.
**Treść tego artykułu została usunięta na prośbę właściciela praw autorskich.**